Pisząc kronikę wypraw polarnych na Svalbard, natrafiłam na pasjonujące źródło, które wspominało o powiązaniach Hansa Christiana Andersena ze Svalbardem. Chwilowa ekscytacja szybko przerodziła się w sceptycyzm i utratę zainteresowania owym tematem, a jego brak w niepoetyczną rzeczywistość. Wróciwszy myślami do baśni o królowej śniegu, za sprawą ożywającej na północ ciemności, uznałam, że warto przyjrzeć się jednak powiązaniom, które wydają się iście nieprawdopodobne. Zweryfikujmy jednak, co uda się nam, północnym detektywom, ustalić.
Hans Christian Andersen to duński baśniopisarz, który urodził się w 1805 roku w Odense. Autor utworów takich jak „Brzydkie kaczątko”, czy „Calineczka” w dorosłości podróżował za chlebem między innymi do Portugalii, Włoch i Niemiec, natomiast w jego życiorysie nie ma informacji na temat dalekich ekspedycji, zwłaszcza na północ, choć taka historia pasowałaby do jego marzycielskiego usposobienia. Można by zatem stwierdzić, że jedyne powiązanie pisarza ze Spitsbergenem to ogniwo łańcucha prowadzącego przez Grenlandię, która w czasach Andersena była częścią Królestwa Danii i Norwegii. Skąd zatem w jego baśniach tak dużo przeszywającego zimna, lodu i śniegu?
Choć większość życia Andersen spędził w Kopenhadze, charakterystyczne dla regionów arktycznych elementy pojawiają się w wielu jego baśniach i nie tylko. Autor operuje chłodem, który w świadomości wielu czytelników zapisał się jako niepokojące tło jego wybranych opowieści. Dziewczynka z zapałkami przemarza na śniegu do szpiku kości, matka chorego dziecka budzi się w nocy drżąc z zimna i wreszcie królowa śniegu, która mieszka samotnie w swoim lodowym pałacu. Rodzi się zatem pytanie, dlaczego wyobraźnia Andersena sięgała tak daleko na północ, czy rzeczywiście był z nią w sposób pośredni lub bezpośredni związany? Wpływ na arktyczne odwołania w twórczości Andersena mogły mieć, jak podaje Inge Kleivan, czasy, w jakich przyszło mu żyć. Panowała wtedy tak zwana epoka Franklina, czyli czas heroicznych wypraw na północ. Poruszyć miała go książka Johna Rosa opowiadająca o trudach, z jakimi zmagali się odkrywcy, ale przyjaźnił się też z pisarzem Xavierem Marmierem, biorącym udział we francuskiej wyprawie na Svalbard.
Jak podaje Inge Kleivan, Hans Brix zauważył, że bezpośrednie oddziaływanie na arktyczne opisy Andersena, głównie w dziełach prozatorskich, miały dzienniki Baltazara Keihau, Norwega, który pisał o wyprawach na Spitsbergen. Mogły mieć zatem one również ogromny wpływ na miejsce zamieszkania Królowa Śniegu. W polskiej wersji baśni wydanej z 1973 roku znajduje się następujący fragment.
Wydanie z 2013 roku ze Spitsbergenu niestety okrojono. Jedno z tłumaczeń tego samego fragmentu brzmi w ten sposób, „Śnieg i lód, białe pola, wielkie, białe pola, lód bez końca, błyszczący i przejrzysty, piękny, wspaniały kraj! Tam na samej północy, na biegunie jest stolica królowej śniegu; tam jest lodowy pałac, lśniący jak brylanty, przejrzysty jak kryształ”.
Mimo że noga Andersena nigdy nie stanęła na Spitsbergenie, jego arktyczne zainteresowania przełożyły się na literaturę czytaną na całym świecie. Regiony polarne miały wpływ na jego baśnie oraz pozostałe publikacje głównie ze względu na osoby, które napotykał na swojej drodze podróżując po świecie. Wątpliwości nie pozostawia również fakt, że Andersen mocno inspirował się czytanymi przez siebie dziełami i może gdyby nie wyprawa Baltazara Keihau, „Królowa Śniegu” nigdy by nie powstała.
Kontynuuj podróż: