Pewien tatuator w trakcie dziergania na skórze niedźwiedzia polarnego, powiedział, a było to właśnie w październiku, że przyjechałam pomiędzy ładnymi sezonami. Łodzie powoli przestają kursować, zapada szarówka, ale kolory nieba jeszcze nie onieśmielają pastelami, jak ma to miejsce w listopadzie. Czy październik to dobry moment, by wybrać się na Svalbard? Oczywiście, jak każdy, lecz trzeba mieć na uwadze kilka spraw.





















Svalbard w październiku: co robić?
To czas, który zwiastuje zimę. Spada śnieg, noce są coraz dłuższe, a ostatnie promienie słońca pojawiają się na szczytach okolicznych gór. Oznacza to tylko jedno, dzień skraca się gwałtownie. Pojawiają się pierwsze zorze polarne, choć ich widok nie zaszczyci wszystkich przybyłych do Arktyki. Zwierzęta przygotowują się do zimy. Wiele ptaków odlatuje, listy stają się białe, renifery spokojnie skubią pozostałości pożywienia wystającego z powoli spadającego śniegu. Lodowce stają się jeszcze bardziej majestatyczne niż zwykle. Ich kolory odcinające się na tle coraz ciemniejszego otoczenia dosłownie bombardują teatralnym dramatyzmem. Svalbard w październiku wycisza, zwalnia i kameralizuje się. Moment, kiedy natura konsekwentnie i z mozołem zamyka pewien rozdział, jest dobry, by zajrzeć na mapy własnego wnętrza.
Kontynuuj podróż: