Wędrówki na Svalbardzie: opowieści z arktycznego szlaku

Wędrówki po Svalbardzie

Położyć się na podłodze i czekać. Zmusić się. Wziąć długopis i kartkę. Pozwolić się olśnić. Dać się zaskoczyć. Wena, wskutek której powstają rzeczy złożone i te proste, nadchodzi z różnych kierunków. Jak i myśl o postawieniu pierwszego kroku. Spełniony musi być tylko jeden warunek. Odwaga. Chęć poznania pojawia się jako druga, gnieżdżąc się jak altanniki lśniące. Potem leją się w wodospadzie działań kolejne kroki. I nim się zorientujesz, masz na sobie buty i ekwipunek, a w nim wwiercające się uczucie niepewności. Ta nie powstrzymuje ruchów. Przeciwnie. Pozwala iść. Do tej wędrówki zdecydowaliśmy się stanąć wspólnie. I oto co odnotowaliśmy.

Wędrówki na Svalbardzie

Stawiając kolejne kroki w nieznanym, człowiek uczy się o świecie, który go otacza, ale też o sobie samym. Wędrówki na Svalbardzie przyciągają obietnicą odkrycia. Szlaki prowadzą przez tereny, gdzie cywilizacja wydaje się być tylko echem, a towarzyszem podróży stają się ptaki, leniwie przemieszczające się stada reniferów i wiatr.

Forlandet

Dagmara zapamiętała Forlandet jako dziewięć fantastycznych dni. To jeden z kilku parków narodowych znajdujących się na Svalbardzie. Obejmuje całą wyspę Prins Karls Forland, która jest wąska, długa i ciągnie się kawałek wzdłuż zachodniego wybrzeża Spitsbergenu. Ochrona środowiska w parku narodowym jest priorytetem, a działalność ludzka jest ściśle regulowana, aby minimalizować wpływ na delikatne ekosystemy. Znajdujący się na terenie parku rezerwat ptaków Forlandsøyane to dom i miejsce lęgowe rozmaitych gatunków w tym nurzyka zwyczajnego, kaczki edredonowej i bernikli białolicej.

Bernikla białolica.

Hiorthfjellet i trekking do Barentsburga

Pierwsza wycieczka w dzicz to dla Piotra wejście na Hiorthfjellet z przeprawą kajakiem przez Adventfjorden. Zapamiętał, że to niesamowite miejsce. Marzy o trekkingu z Isfjord Radio przez Barentsburg do Longyear. W przeciwnym kierunku z Longyearbyen do Barentsburga trekking odbyła Agnieszka. Napisała, że szlak latem jest nieprzewidywalny, wszystko zależy od roztopów i poziomu wód, które często trzeba przekraczać lub brodzić w głębokim bagnie, a nawet czuć pod stopami wieczną zmarzlinę. I dodała, że jest to fantastyczna przygoda, mega urozmaicony krajobraz, na każdym kroku poroża reniferów i ich truchła. Totalna dzicz, do której aż chce się wracać. I wróci niebawem, ale tym razem w innym charakterze, bo zamieni buty na narty i obierze kierunek na Newtontoppen.

Grumantbyen

Ulubionym trekkingiem Łucji jest jednodniowa wycieczka do Grumantbyen. ,,Można podjechać samochodem do końca drogi w Bjorndalen tam zostawić samochód i po przekroczeniu rzeki wejść pod górę, dalej już w miarę wzdłuż klifów do samego Grumant, które widać dość fajnie z góry. Wiem, że niektórzy idą wzdłuż morza lub schodzą na dół do osady, a nawet śpią (szczególnie po drodze z Barentsburga), ale to chyba dość ryzykowne biorąc pod uwagę stan tych budynków)”.

Autor zdjęć: Andreas Rådström

Wędrówki na Svalbardzie: Nordenskiöldtoppen

Łucja pisze też, że ciekawa jest trasa na Nordenskiöldtoppen. Dodaje, że można ją przebyć zarówno latem jak i na nartach, oraz że chatką na górze opiekuje się przewodnik Mirko Chiappini. Nordenskiöldtoppen to najwyższa góra w okolicach Longyearbyen (1051 m n.p.m.). Chatka znajdująca się nieopodal szczytu jest zabytkową stacją meteorologiczną, w której można schronić się podczas wietrznej pogody. Od lipca 2021 roku z noclegu w chatce skorzystało około 210 osób, a tylko w 2022 roku około 165 osób.

Dłuższe piesze wędrówki po bezdrożach i noclegi w dziczy stanowią całkowity kontrast w porównaniu z pobytem w hotelu. Siedząc w śpiworze obserwuje się światła i cienie przebijające przez płótno, nasłuchuje wiatru lub cielenia się pobliskiego lodowca. To doświadczenie, które pozostawia trwały ślad w sercu i umyśle. Jedynym ograniczeniem jest ciężar plecaka. Na koniec każdej wędrówki wypada wziąć głęboki oddech ukojenia, który, jak wielu doświadczyło, szybko zamienia się w dojmującą tęsknotę, która to znowu zamienia się w poszukiwanie weny do następnej wędrówki. A wtedy wystarczy już tylko zrobić kilka rzeczy. Położyć się na podłodze i czekać. Zmusić się. Wziąć długopis i kartkę. Pozwolić się olśnić. Dać się zaskoczyć…

*Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy dzieląc się swoją opowieścią, stali się częścią mojej. Każda kolejna nadchodząca wiadomość była budulcem pięknej gawędy. Po raz kolejny okazało się, że svalbardzkie historie mają w zwyczaju pisać się własnym rytmem, ale na pewno są warte opowiedzenia, bo dużo w nich przygody, koleżeńskości i poczucia zaufania.

Kontynuuj podróż:

CZYTAJ DALEJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *